Dlaczego biała wanna tak często przecieka?

Opublikowano: 6 marca 2021 Czas czytania: 12 minut

Realizacją konstrukcji betonu wodoszczelnego zajmuje się co najmniej kilka oddzielnych podmiotów, które działają niezależnie, a ich zakresy obowiązków uzupełniają się. W teorii to idealne połączenie wiedzy i doświadczeń różnych ludzi, firm i ich specjalizacji. 

Dlaczego jednak tak często podziemna konstrukcja żelbetowa o nazwie biała wanna przecieka? Skąd biorą się błędy zarówno na etapie projektowania jak i realizacji? 

Firma Inblock nie wykonuje hydroizolacji biały wanien. Poniższy artykuł jest jedynie moja prywatną oceną sytuacji rynkowej. Podaję w nim dlaczego wg. mnie biała wanna przecieka i w związku z tym, co podczas budowy należałoby zrobić, aby tego uniknąć. 

A teraz już, zapraszam do lektury. Mam nadzieję, że dzięki temu uda Ci się zbudować szczelną konstrukcję! 

Moja opinia to efekt wielu rozmów o technice betonu wodoszczelnego i obserwacji rynku i ludzi biorących na codzień udział w wykonywaniu podziemnych części konstrukcji. Poniższa analiza sytuacji to mój punkt widzenia. Po kilku latach próby zrozumienia o co chodzi na rynku instalacji systemu białej wanny, nadal nie jestem pewien czy rozumiem to wszystko do końca. Opisuję ten biznes tak jak sam go widzę z pokazaniem tych miejsc, które wydają mi się mocno problematyczne.

W końcu mnóstwo moich realizacji napraw w technologii iniekcji ciśnieniowej dotyczy właśnie doszczelnienia białej wanny już na etapie użytkowania. Skoro wszystko tak dobrze szło na etapie budowy, to skąd tyle przecieków na etapie użytkowania? A może jednak nie wszystko szło tak dobrze, a pewne sprawy zostały po prostu ukryte? Technologia betonu wodoszczelnego nie jest tak szczelna, jak mogłoby się wydawać, choć sam pomysł jest naprawdę doskonały. 

W artykule wymieniam kilka przyczyn powstawania uszkodzeń, z których również kilka ma charakter systemowy i bardzo trudno będzie o poprawę stanu rzeczy. Styk ściany szczelinowej i zdylatowanego stropu

Połączenie ściany szczelinowej i zdylatowanego stropu, w dylatacji konstrukcyjnej zabetonowany drewniany klocek, cieknie

Przyczyny przecieków i innych uszkodzeń

1. Różnorodność podmiotów realizujących budowy 

Specjalizacja ma swoje zalety i wady. Wadą udziału wielu wykonawców na budowie może być ich rywalizacja. Na początek ustalmy, jakie podmioty biorą udział w powstawaniu białej wanny? Dzięki temu będzie nam nieco łatwiej przeanalizować ten temat. 

  1. Inwestor
  2. Projektant
  3. Generalny Wykonawca
  4. Inspektor Nadzoru
  5. Podwykonawca -instalator systemu biała wanna
  6. Zewnętrzni specjaliści, geodeci itp.
  7. Podwykonawca – betoniarnia
  8. Podwykonawca – dostawca domieszek do betonu
  9. Podwykonawca – dostawca elementów systemu biała wanna
  10. Podwykonawca – dostawca szalunków
  11. Podwykonawca – instalator szalunków
  12. Podwykonawca – zbrojarz
  13. I jeszcze inni

Tych kilkanaście podmiotów bierze udział w powstawaniu każdej białej wanny. Jest ich co najmniej tylu, a każdy z nich ma swój własny punkt widzenia i biznes do ugrania. Często te biznesy są ze sobą sprzeczne. Pojawiają się tarcia, utarczki, negocjacje, działania jawne i ukryte. Wszyscy ciągną w swoją stronę i rozpychają się przy tym bez pardonu. Działania te mają wpływ na efekt końcowy. 

Inwestor

Inwestor przeważnie chce dobrze, szybko i tanio zbudować swój projekt. I nie ma w tym nic dziwnego. W związku z tym, że najczęściej sam nie jest fachowcem, zatrudnia speców. Zatrudnia ich bezpośrednio i jako podwykonawców. 

Biuro projektowe

Biuro projektowe, to obok generalnego wykonawcy jeden z pierwszych zatrudnionych specjalistów. Tylko że projektant to też zewnętrzna firma mająca swoje cele i swoją własną politykę. Jaką? Projekt musi być bezpieczny. Po to, żaby na żadnym etapie nikt nie zarzucił błędów, ani za nie nie pozwał. Z tego powodu projekt często bywa znacznie przewymiarowany. Ale przecież o realizację budżetu to nie projektant będzie się martwił. Więc taki projekt jest bardzo bezpieczny, ma dużo stali zbrojeniowej, tyle że nie ma jak poprawnie wbudować betonu. Żeby go zagęścić trzeba wibratora o średnicy szpilki. Dodatkowo trudno o zmiany w projekcie, bo jak wszystko jest policzone, to każda zmiana generuje lawinę kolejnych zmian i przeliczeń. Kto by się na to godził… ale jeśli by spytać czy możemy policzyć ile pojawi się rys w tej konstrukcji to odpowiedzi nie ma. Nawet statystycznie przybliżonej. A to mogłoby być istotne i do tego zaraz dojdziemy. 

Generalny wykonawca

Generalny wykonawca został wybrany, bo obiecał tanio i szybko budować. Bierze projekt i szuka możliwości oszczędności, bo przecież nie zamierza stracić na tej budowie. Nie wszystko da się ruszyć, ale są rzeczy do wymiany. A najłatwiej dobrać odpowiednio tanich podwykonawców. I materiały, którymi będą się posługiwać. 

Tak jak projektant, również generalny wykonawca ma bardzo dużo do powiedzenia, ale wszystko co mówi, mówi w swoim (i tylko swoim) interesie.  Odpowiedzialność zapisywana w umowach dla podwykonawców zrzucana jest jest na tychże. Nawet za przysłowiowe gradobicie. 

Podwykonawcy

Kiedy więc przyciśnięty do muru podwykonawca od instalacji systemu białej wanny, zbrojarz czy którykolwiek inny zaczyna swoją prace na budowie, to wie, że musi jakoś wyjść na swoje. A więc zaoszczędzić na pracownikach, sprzęcie, ZUS-ie, materiałach budowlanych i jakości wykonanej przez siebie pracy. Poza tym ma niewiele do powiedzenia. Projektu nie zmieni, inwestora nawet nie spotka. 

Widok na budowę szalunki ścian na płycie fundamentowej

Widok na dość wczesny etap budowy, tu jeszcze dużo można osiągnąć, choć umowy już podpisane

2. Polityka generalnego wykonawcy

Wszystkie optymalizacje mają zasilić konto generalnego wykonawcy, a współpracujące firmy wykonując swoje zakresy prac ułatwiają de facto przeprowadzenie tych oszczędności. Taki układ to walka pomiędzy wszystkimi uczestnikami omawianego tu procesu budowlanego. Przecież projektant bez zachęty finansowej nie odchudzi projektu, nikt tego nie zrobi, nie widząc również swojego interesu w takim postępowaniu. Wszelkie zmiany zwiększające ryzyka są nie do przyjęcia dla zewnętrznych firm, gdyż oprócz ryzyk nie pojawiają się żadne zachęty finansowe.

Generalni wykonawcy postawili na promowanie bezpieczeństwa na budowach. I bardzo dobrze! Jednak wydaje się, że ten aspekt służy głównie do budowania atmosfery strachu na budowach, jest świetnym orężem do przyznawania kar i mandatów. Bezpieczeństwo stało się kolejną strefą, w której duży może więcej i wymaga spychając podwykonawców do narożnika.

Narzekania przedstawicieli generalnych wykonawców na marną jakość i niewiedzę podwykonawców uważam za mocno nietrafione, gdyż to często właśnie ich chęć zysku za wszelką cenę sprawia, że niewiele zostaje pieniędzy w kieszeniach podwykonawców. Ci ostatni nie mają za to szans rozwijać swoich firm, szkolić ludzi ani pozyskiwać wykształconej kadry. Takie firmy ciągną budowę za budową, muszą pracować, żeby istnieć. 

Sytuacja małych firm budowlanych przypomina nieco polską ligę piłki nożnej. Jeśli trafi się jakiś lepszy pracownik, to robi co może, żeby zmienić barwy klubowe i podjąć pracę w większej i bardziej renomowanej firmie. A mała firma pozostaje mała ze wszystkimi swoimi problemami działając na słabym rynku. Zero szans na Champions League.

Ściana zbiornika z cieknącą dylatacją stropu

Ściana szczelinowa zbiornika z przeciekiem na połączeniu sekcji i z dylatacji konstrukcyjnej stropu

3. Niskie stawki wynagrodzeń

Niskie stawki wynagrodzeń dla podwykonawców sprawiają, że wybierani są ci najtańsi. Często słabo wyszkoleni i źle wyposażeni. Firmy te, wiecznie niedofinansowane, przeżywają ogromne problemy z braku dobrze wyszkolonych pracowników, a na budowach ta właśnie sytuacja przyczynia się do powstawania błędów i przecieków. 

Bardzo często to prosty błąd wynikający z niewiedzy i braku doświadczenia po ukończeniu budowy przeradza się w usterkę, której naprawa kosztuje dziesiątki tysięcy złoty.

W skrajnych przypadkach podwykonawcy schodzą z budowy w trakcie pracy, np. układania stali. Mieliśmy przypadek, że na skutek kłótni generalnego i inwestora nie było nikogo na budowie w chwili, kiedy zaczynało się betonowanie płyty fundamentowej. Nie wszystkie elementy deskowania były zainstalowane i to moi pracownicy jako jedyni na szybko kończyli instalację. Betoniarka i pompa już na nich czekała. Również to my zajęliśmy się zagęszczeniem układanego betonu. Opowiadam to czasem jako kwaśny dowcip, ale każdy kto zna się na budowie wprost nie może uwierzyć, że taka sytuacja mogła mieć miejsce. Miała!

Zdarzyło się też, że generalny wykonawca, po zmienie kolejności betonowania ścian sam kupił i zainstalował elementy wymuszające powstanie rysy, które były całkowicie niekompatybile z systemem, jak również przeznaczone do mniejszej grubości ściany. Jeden błąd automatycznie wymasza powstanie następnego. 

Jak więc instalator systemu betonu wodoszczelnego w niskiej cenie swojej usługi ma zmieścić pracę świetnie wyszkolonych ludzi, koordynację pomiędzy zbrojarzami, szalunkowcami, betoniarnią i dostawcą systemu białej wanny? A żeby tego było mało, ma zostać na długie lata odpowiednio wysoka kaucja gwarancyjna, zgodna z treścią umowy.  

4. Umowy z podwykonawcami

Wydaje mi się, że razem z zapytaniem ofertowym zamawiający powinien również nadsyłać projekt umowy. Czyż oprócz kosztów materiałów i wykonawstwa każda firma nie ma kosztu zarządzania ryzykiem? Nawet najlepsza oferta, bez znajomości przyszłej umowy może okazać się całkowicie nietrafiona. Muszę przyznać, że wielu kontrahentów jest całkowicie zaskoczona, kiedy proszę o wzór umowy przed przesłaniem oferty. 

W tym momencie mam chęć przytoczyć treści proponowanych umów instalatorom białej wanny. W skrócie taka firma odpowiedzialna jest za wszystko, jednak na nic nie ma wpływu gdyż:

  • nie projektowała konstrukcji i ilości stali
  • nie projektowała rodzaju mieszanki betonowej
  • nie układała stali, a na wniosek o dozbrojenie narożników pada zwykle odpowiedź, że jak chcecie, to na wasz koszt i ryzyko
  • nie układała betonu, który spadając z dużej wysokości może zniszczyć nie tylko ułożone taśmy dylatacyjne, ale nawet powyginać blachy do uszczelnień styków roboczych
  • narażona jest na ryzyko zniszczenia już wykonanych elementów przez pracowników innych firm, którzy złośliwie albo z totalnej niewiedzy np. dziurawią taśmy dylatacyjne, bo akurat w tym miejscu wypada im zrobić otwory na ściągi
  • odpowiedzialna jest za powstawanie przecieków np przez rysy również w centralnych częściach działek płyt czy stropów pomimo tego, że elementy izolacyjne instaluje tylko na stykach tych pól 
  • ma zaprojektować system białej wanny w oparciu o projekt konstrukcji, jednak cena wygrywa, więc ilość np. styków roboczych musi być jak najmniejsza co z kolei zwiększa powierzchnie pojedynczych działek i wzrasta ryzyko pojawienia się rys
  • ma się stosować do harmonogramu betonowania instalując elementy uszczelniające na czas, jednak często plany nagle ulegają zmianom 

5. Brak przekazywania informacji do produkcji

Jestem też przekonany, że informacja o błędach zbierana przez zespoły ds. serwisu gwarancyjnego generalnych wykonawców na etapie trwania gwarancji nie trafia z powrotem jako nauka do działów produkcyjnych czyli budujących kolejne garaże. Słowem inżynierowie ci odarci są z możliwości uczenia się na swoich błędach. Jedni je ciągle popełniają, drudzy robią co mogą żeby naprawić i powiązać koniec z końcem. Dlatego też tak często słyszę niemal identyczne relacje z budów odnośnie występujących przecieków i ich przyczyn. 

Zbrojenie płyty fundamentowej i uszczelnienie przerwy roboczej

Zbrojenie płyty fundamentowej, wzdłuż kantówki planowany styk roboczy

Optymalizacja procesu budowlanego

Idąc tym tropem rozumowania doszedłem do wniosku, że konstrukcje betonu wodoszczelnego powinny być realizowane przez jeden podmiot mający w swoich szeregach wszystkie wymienione powyżej specjalizacje. Dlaczego? Otóż wszystkie działy takiej firmy pracowałyby wspólnie nad optymalizacją czerpiąc, również wspólnie, zyski. Taka sytuacja oznaczałaby zysk wspólny, a nie zysk kosztem czyjejś straty.

Do tego pomysłu skłoniła mnie prezentacja, której słuchałem w okolicach 2011 roku w Niemczech. Przedstawiono w niej przykład dużej budowy z Berlina, gdzie na skutek wzrostu cen stali zbrojeniowej postanowiono zmniejszyć jej ilość. Zmiana ta spowodowała oczywiście powstanie większej ilości rys, jednak na etapie przeprojektowywania obiektu wzięto to pod uwagę. 

Policzono ilość rys mającą pojawić się przed zmianą i po niej. Różnica w ilości rys generowała koszt dodatkowych iniekcji. Jednak ten koszt był znacznie niższy, niż koszt stali, z której można było zrezygnować. Oszczędność tę można było uzyskać tylko i wyłącznie patrząc na ten projekt budowlany jako całość, a nie jako poszczególne interesy każdej z firm biorących udział w przedsięwzięciu.

W naszym obecnym stanie rzeczy każda firma działająca na swój własny rachunek nie ma biznesowego uzasadnienia do takich ustępstw. Po co się narażać? Generalny przecież nie zaproponuje podziału zysku z obliczonych i uzyskanych oszczędności. 

A jednak powstają szczelne konstrukcje podziemne – taka jak ta…

Moje dwa rozwiązania

Więc jedno z dwojga. Albo wreszcie wszystkie te podmioty się porozumieją, stworzą lepsze umowy traktujące wszystkich jako równych sobie, albo to jedna firma będzie musiała wykonywać wszystko od wykopu do sprzedaży gotowej części podziemnej obiektu. Są przecież firmy, które chcąc mieć większą kontrolę nad procesem i jakością, wykonują szerszy zakres prac. 

A jeśli żadno z tych rozwiązań nie znajdzie zastosowania, to nie zmieni się nic i nadal będziemy borykać się z tyloma usterkami. Bo ciężko robiąc to samo oczekiwać innych rezultatów.

Tworzenie molocha – firmy mającej wszystkie te działy w sobie jest zapewne mniej opłacalne i bardzo trudne do wykonania i utrzymania w praktyce. Skoro nie ma za wiele takich firm, to właśnie dlatego, że wolny rynek tak to wyregulował.

Dziś budujemy szybko i przewymiarowane konstrukcje w niektórych aspektach, ale z mnóstwem błędów wykonawczych i projektowych w innych. Robimy to ludźmi, którzy nie do końca wiedzą co i po co robią, bo nikt nie dba, żeby im to wyjaśnić. Ludzie ci mają przyjść, zrobić i odejść. Słowem jest mocno nieefektywnie na tych naszych budowach. A samymi pięknymi hasłami na plakatach trudno zniekształcić rzeczywistość. 

Gentleman’s agreement?

Mimo wszystko wydaje mi się, że szybciej można stworzyć umowę gwarantującą udziały w ryzykach i zyskach z budowy dla wszystkich jej uczestników. Dziś mamy wyłącznie udział w ryzykach wymienionych skwapliwie w części umowy zwanej „kary umowne”.

Biała wanna nadal cieknie  

Dosłownie nie ma dnia żebym nie odbierał telefonu w sprawie przecieków do podziemnych części obiektów. Popękane stropy i ściany, cieknące dylatacje konstrukcyjne i przepusty rurowe, woda pod posadzką, zniszczone mienie. Do naprawy uszkodzeń potrzeba szerokiego zakresu technologii iniekcji ciśnieniowej, choć na etapie projektu czy budowy zapewne byłoby łatwiej. I na każdej dzisiejszej budowie jest łatwiej.

Na wizji lokalnej widzę mnóstwo uszkodzeń konstrukcji, z których większość nie ma nawet 10 lat. Słyszę o problemach, latach zaniechań, frustracji, kolejnych próbach na wykonanie naprawy, poprawkach po poprawkach. 

Zastanawiam się, kiedy wreszcie umowy na budowach zaczną traktować podwykonawców jak ludzi i partnerów w biznesie, a nie tanią siłę roboczą, którą można wrzucić na minę odpowiednimi zapisami w umowie? Bo umowy te powodują, że podwykonawcy – ludzie czując się przypartymi do muru i w potrzasku, zaczynają działać instynktownie. Bronią się za wszelką cenę. Robią błędy i zamierzone skróty, aby przetrwać.

Najczęsniej naprawiamy konstrukcje już użytkowane, a naszymi klientami są wspólnoty mieszkaniowe. To na ich barkach spoczywa koszt napraw i usuwania przecieków, których przyczyny sięgają czasu budowy, a nawet projektowania. Im wcześniejszy etap, tym taniej można usunąć usterki. Jednak naprawdę uważnie słuchają nas dopiero wspólnoty mieszkaniowe. Jak się okazuje, na budowach firma podwykonawcza, taka jak moja, ma niewiele do powiedzenia. 

Masz pytania? Pisz na adres    kontakt@inblock.com.pl

mgr inż. Mateusz Furs

manager ds. iniekcji

Dodaj komentarz

×