||||||

Robimy fasetę, bo tak gdzieś mówili (ale nie taką)

Niedawno miałem ciekawą rozmowę z osobą, która naoglądała się tyle, że już sama nie wie, gdzie co widziała, ale nadal nie wie co i jak z tą izolacją fundamentów.

To dość powszechne wśród moich klientów. Wciąż próbują coś ustalić, bo prowadzą budowę systemem gospodarczym. Dramatycznie chcą zachować kontrolę i budować swój dom możliwie tanio i możliwie jakościowo. Ale jak przychodzi co do czego, to okazuje się, że jednak popełniają błędy. Błędy, które kosztują i powodują utratę tak silnie oszczędzanych pieniędzy. Przez co zaczynają oszczędzać jeszcze usilniej odmawiając sobie nawet inwestycji w wiedzę – np. w kurs wideo, który jest żadnym kosztem w porównaniu do inwestycji w dom.

Postanowiłem przytoczyć bliżej tę rozmowę, bo jest symptomatyczna. Pokazuje niewiedzę inwestorów, wykonawców i brak obecności kierownika budowy. 

Artykuł, całkiem odmiennie od innych, napisałem wstawiając fragmenty wypowiedzi mojej rozmówczyni, bo sam sposób mówienia o pewnych sprawach też daje wiele do myślenia. Zaczynamy.

Proszę posłuchać tej rozmowy i przekonać się, że prowadzenie budowy na własną rękę i bez szczegółowej wiedzy technicznej oraz przy negatywnej presji otoczenia może prowadzić do stresu, a nawet frustracji.

Prawdziwa rozmowa o prawdziwej budowie domu

Kiedy wykonawcy pytają z kpiącym uśmieszkiem: „Po co Pani robi fasetę?”, a potem wybuchają śmiechem, zaczyna się opowieść mojej rozmówczyni, która obnaża bolesną prawdę o wiedzy wielu tzw. fachowców. A dokładniej — o jej braku.

W rozmowie z inwestorką, która buduje dom i podjęła świadomą decyzję o wykonaniu fasety na styku ławy fundamentowej i bloczków, pojawia się niemal wszystko: presja otoczenia, ignorancja budowlańców, stereotypy, YouTube’owe mity i na szczęście, odrobina zdrowego rozsądku i ciekawości świata (telefon do mnie).

„Po co oni to robią?” — pytają wykonawcy – zaczyna kobieta.
„Mój mąż mówi: bo żona kazała!”(czyli brak osobistej świadomości)
„Pan się słucha żony? Pytają tamci faceci…— Nie, ale ktoś mi w domu gotuje, więc muszę kogoś słuchać.”

Budowa z fasetą. Ale wykonawcy są „zdziwieni”. Bo przecież nikt tego nie robi… 

Naprawdę nikt? W Inblock nie tylko robimy, ale i poprawiamy, kiedy inni nie zrobili!

Nikt nie robi — bo nikt nie rozumie

Inwestorka przyznaje szczerze:

„Ja nie wiem, czy te wyoblenia są potrzebne czy niepotrzebne… ale ile obejrzałam filmików, ile słuchałam opinii… wszyscy twierdzą, że są potrzebne.”

Wystarczyło jedno pytanie:

„A Pan uważa, że potrzebne?”
„Konieczne wręcz!” — odpowiadam bez wahania.

Faseta to nie ozdoba — to warunek szczelności

Faseta, czyli wyoblenie na styku ławy i ściany, to kluczowy detal przy łączeniu izolacji poziomej i pionowej. Jej brak (lub niewłaściwe wykonanie) powoduje, że woda dostaje się pomiędzy warstwy. A wtedy wszystko traci sens. Jednak są dwa rodzaje faset w zależności od sytuacji na styku ławy i muru:

  • Na ławie leży izolacja pozioma z papy lub rolkowana izolacja z tworzywa i wystaje poza szerokość ściany
  • Na ławie nie ma żadnej izolacji poziomej lub nie wystaje poza szerokość ściany.

Mam nagrania jak woda przecieka pod najniższym bloczkiem do wnętrza piwnicy – właśnie wzdłuż papy lub folii. Przyczyną takiej sytuacji jest brak lub nieprawidłowa faseta. To niemal szkolny błąd, a wciąż powtarza się to samo. Dostaję zdjęcia z budowy i widzę, że nie widzę fasety. A woda stoi w piwnicy…

Kiedy okazało się, że faseta wykonywana jest z betonu, na izolacji poziomej z tworzywa sztucznego, zwanego przez panią „plastikiem”, zrobiło się poważnie:

„To niedobrze.” — tłumaczę. — „Zaprawa ani beton nie przyklejają się do plastiku. To tylko kształt, a nie połączenie.”

Wytłumaczyłem dalej, że faseta powinna być wykonana z tego samego materiału co izolacja pionowa — np. z masy hybrydowej (np. Koester NB 4000) lub KMB2K. Tylko wtedy mamy realne sklejenie warstw:

„Robi się ją palcem w rękawiczce, dosłownie. Żeby dobrze wprowadzić materiał między bloczek, a izolację. I dopiero wtedy możemy mówić, że mamy monolityczną izolację. A jak nie — to leje się woda pod bloczkiem do wnętrza.”

Odpowiedź inwestorki?

„O ja pierdziu… to rzeczywiście!”

YouTube to nie dokumentacja techniczna

W rozmowie padło też jedno z najbardziej niebezpiecznych źródeł wiedzy w budownictwie: YouTube.

„Umknęło to mojej uwadze… bo widziałam na jakimś filmiku, że oni robili fasetę na papie.”

Takie błędy są niestety powszechne. Internet zalewa fala porad typu „zrób to sam”, często bez żadnego kontekstu technicznego. W efekcie inwestorzy próbują nieświadomie wzorować się na błędnych filmikach, a wykonawcy… po prostu nie wiedzą, co robią.

„Zamknąłbym YouTube z tego tytułu.” — rzucam pół żartem, pół serio.

„Dupokrywki”, czyli sztuka zakrywania niewiedzy

Kiedy rozmowa zeszła na projekt domu i współpracę z architektem, padły słowa, które niestety słyszę zbyt często:

„Słowo, które poznałam przy budowie mojego domu to dupokrywka.”
„Jak mój mąż zapytał: po co zbrojone ławy 80-90 cm pod parterowy dom? — to była właśnie odpowiedź.”

Inwestorzy są często zagadywani, zbywani, lekceważeni. A przecież to oni będą mieszkać w tym domu.

„To co pod ziemią, tego nie widać… ale człowieku, budujesz dla siebie!” – mówi kobieta.

„Nie strasz ludzi!” — czyli budowanie w oparach absurdu

Na Facebooku czytam czasem komentarze typu:

„Nie strasz ludzi!”

To absurdalna postawa, bo mówienie o problemach ma na celu ich unikanie. A nie bagatelizowanie rzeczywistości. Jak tłumaczę:

„85–90% telefonów odbieram, gdy już jest za późno. Kiedy woda stoi pod posadzką, styropian pływa, a naprawa wymaga kucia wszystkiego.”

Budowanie z myśleniem z wyprzedzeniem

Inwestorka z rozmowy miała już za sobą zalanie chudziaka po burzy:

„Po kostki wody! Dlatego zrobiliśmy odwodnienie z dwóch stron. No bo skoro koparka i tak kopie…”

To się nazywa myślenie. Prewencja. To jest właśnie ten poziom świadomości, który staram się promować w moich materiałach edukacyjnych.

Jak nie dać się zagadać przez „fachowców”?

„Muszę dorwać kierownika budowy!” — mówi inwestorka. I dodaje: „Potrzebuję osobnego źródła informacji. Nie mogę dać sobie wcisnąć ciemnoty.”

I właśnie to jest najważniejsze.

Dlatego stworzyliśmy kurs wideo „Wilgotny tynk i ściany fundamentowe, który krok po kroku tłumaczy, dlaczego wilgoć pojawia się w tynkach, jak to się dzieje, że zawodzi izolacja, i co można z tym zrobić. To nie tylko teoria — to konkretne przykłady z życia, błędy z budów, zdjęcia, filmy i proste schematy, a także nagrane konsultacje online.

W kursie są dodatkowe bonusy, pliki PDF. Jednym z nich jest pomoc przy określaniu swojej klasy obciążenia wodą fundamentów na podstawie treści opinii geotechnicznej. Każdy kursant może się dowiedzieć jak czytać opinię i jak później czytać kartę techniczną produktu. Bo w karcie technicznej jest informacja o klasie obciążenia jaką produkt może spełnić. I na tej podstawie podejmuje się decyzję, czy i ile tego produktu trzeba zaaplikować na ściany fundamentowe. A bez tej wiedzy to tyko konkurs piękności na ładniejszą nazwę produktu czy etykietkę. 

A jeśli chcesz omówić Twój konkretny przypadek, zapraszam na konsultacje online. Możemy wspólnie przeanalizować projekt, zdjęcia, opinię geotechniczną — i podjąć decyzje, które uchronią Cię przed problemami.

Nie czekaj, aż będzie za późno

Bo jak powiedziała moja rozmówczyni:

„Nic nie dzieje się bez przyczyny. Nasza rozmowa przyniosła pozytyw. I chyba uratowała nam izolację.”

Niech ten tekst będzie takim właśnie pozytywem dla Ciebie.

👉 Zapisz się na kurs „Wilgotny tynk i ściany fundamentowe” (zerknij, chociaż na listę materiałów, które wchodzą w skład kursu, jest iście imponująca i jestem dumny z tego, że aż tyle byłem w stanie przygotować. Dostępne są 3 długości odstępu do kursu – na 30 dni, na rok, na zawsze (i 3 różne ceny).
👉 Umów konsultację online

Zbuduj dom, który będzie naprawdę suchy — nie tylko na papierze.

Podobne wpisy